niedziela, 21 listopada 2010

Miasto moje a w nim...

Warszawa - tu się urodziłam i tutaj pewnie umrę. ;-) W każdym razie - po świecie mnie nie nosi a wizja domu z ogródkiem nie pociąga. Lubię miasto... a moje miasto szczególnie.

Obok tapety z PKiN - reprodukcji zdjęcia autorstwa Adama Ławnika, zawisły jego nostalgiczne zdjęcia Warszawy nocą...hmmmm.

Adam specjalizuje się z fotografowaniu natury. Przemierza tysiące kilometrów w odwiedzając najdalsze zakątki świata. To, co uwiecznia aparatem zatyka dech w piersiach... www.adamlawnik.pl

niedziela, 14 listopada 2010

czytając w wannie tracę wzrok...


wanna musiała być. Jakims cudem udalo mi się ją wcisnąć i jeszcze wygospodarowałam miejsce na umywalkę (sąsiedzi często rezygnują). Więcej - w kwadratowego planu łazienki wycięlam kawałek na mini-pralnię. Pralka, pojemnik na brudną bieliznę, deska do prasowania i ciuchy czekające na jej użycie już nie kolą w oczy. Wszystko zamknięte w estetycznej szafie. :-)

sobota, 30 października 2010

33,3m2

czyli mieszkanie warszawskiej agentki nieruchomosci zainstalowanej na po-resortowym Mokotowie. Aneks kuchenny z widokiem na PKiN nawiązuje do "epoki" - na oryginalnej cegle oryginalne bakelitowe gniazda i przelącznik marki Ospel - AD cos okolo 1955.

Mieszkanie w calosci jest efektem mariażu politechnicznego wyksztalcenia na Wydziale Architektury z ponad dwuletnim doswiadczeniam w pracy agenta - dziesiątki obejrzanych mieszkań to najlepsza inspiracja :-). Na pierwszy rzut - relacja z kuchni. Móóóóóóóóój jest ten kawalek podlogi! :-)

C.D.N.




sobota, 15 maja 2010

Imago Nieruchomości


Wreszcie ruszamy! Nowe biuro na Corazziego 5 poddawane jest ostatnim przygotowaniom ale my już działamy. :-) Wreszcie agencja, w której zakotwiczę się na długo. Skąd ta pewność? Imago Nieruchomości założyła moja szefowa z poprzedniej firmy. Oprócz mnie będzie jeszcze kilka sprawdzonych "agentek" - czyli prawdziwa ekipa pod wezwaniem! ;-) Doradztwo, pośrednictwo - merytorycznie, z klasą, pasją i... wdziękiem. :-)

sobota, 13 marca 2010

Okazja albo.. łapanie frajera.


Znajoma pani doktor poprosiła mnie o konsultację kwestii zakupu mieszkania: 70m2 w bardzo okazyjnej cenie. Trzy pokoje, w stanie do zamieszkania, budynek z 2000 roku. Lokalizacja: Ochota. Ściślej: Włodarzewska. Kupować czy nie kupować?
Minusy: Mieszkanie spółdzielcze, na razie bez możliwości wyodrębnienia własności (sprawa gruntu nie uregulowana - dwie działki nie należą do spółdzielni...).
Plusy: cena, cena i jeszcze raz cena. Właściciel zszedł do takiej ceny aby koszt metra kwalifikował mieszkanie do zakupu w ramach programu "Rodzina na swoim". I tylko 5 tysięcy zadatku chce.
Opcje są dwie: albo człowiek potrzebuje pieniędzy na gwałt (mam podobną sytuację i sprzedam działkę sporo poniżej wartości jeżeli tylko znajdzie się zdecydowany kupiec) albo coś tu "śmierdzi". Ludzie kłamią, jak mawia doktor House a i właściciel rozminął się z prawdą w jednej kwestii - twierdził, że mieszkanie da się wyodrębnić. Spółdzielnia, w której języka zaciągnęła dość przytomna kupująca twierdzi, ze sorry ale nie.
Pytam o adres, sprawdzam lokalizację na targeo.pl. Okna jak wychodzą? - pytam, bo budynek przy torach. No w części na tory - okazuje się. Ok, to jest wada ale może nie uciążliwa. Patrzę na mapę... zaraz, zaraz, przecież tędy ma iść trasa n-s a niedaleko będzie uciążliwy węzeł komunikacyjny... Pani twierdzi że to będzie ulica niżej na mapie. Ja jednak mam przed oczami szkolenie w HB. Włodarzewskiej jeszcze nie sprzedawałam więc pewna nie jestem...
Wystarczy parę kliknięć i wszystko staje się jasne.

Po pierwsze trasa n-s będzie przechodziła tuż pod oknami mieszkania.
Po drugie... spółdzielni grozi upadłość czego dowiaduję się z forum mieszkańców osiedla.
Masz babo placek.
Jak to zawsze trzeba zachować czujność...

Morał:
tu porada była grzecznościowa. Jednak sprawdzenie takich rzeczy to psi obowiązek agenta. Klient płaci za bezpieczeństwo transakcji.
I z punktu widzenia klienta: naprawdę lepiej wydać te 2,5% wartości mieszkania (+ vat) niż kupić coś na czym straci się o wiele więcej...

wtorek, 19 stycznia 2010

Jak u Babci



Dzisiaj pomiędzy przyjęciem mieszkania na Pradze (o mieszkaniu w kolejnym poście) a wizytą u zaprzyjaźnionej pani psycholog na Bielanach, zawędrowałam do Herbaciarni na Kasprowicza (niedaleko stacji Stare Bielany). Wymarznięta rozglądałam się za miejscem, w którym mogłabym spędzić czas pozostały mi do spotkania. Okazało się, że Herbaciarnia to nie sklep a knajpka. Weszłam do środka i ...jakby czas się zatrzymał. Przytulne, ciepłe wnętrze z cudownym, intymnym światłem zachęca, żeby zostać tu dłużej. Usiadłam przy okrągłym stole w salce w głębi lokalu i oczekując na herbatę oraz quiche ze szpinakiem, rozkoszowałam się otoczeniem. Meble jak u mojej babci, na stołach - pod taflą szkła - ręcznie dziergane białe obrusy, świeczki, stylowe lampki, choinka... Idealne wnętrze na złapanie oddechu w taki mroźny, zabiegany dzień... Na pewno będę tu zaglądać częściej. :-)

piątek, 15 stycznia 2010

Śladami Krzysztofa Kamila

Większość z nas wie, kto ze sławnych ludzi obchodzi urodziny tego samego dnia co my. Ja od dziecka bardzo się tym interesowałam. Więcej - nawet odczuwałam szczególną więź z moimi "urodzinowymi" braćmi - Augustem Strindbergiem i Krzysztofem Kamilem Baczyńskim (potem dowiedziałam się że są wśród nich także m.in: Rasputin /?!/, Jim Jarmusch i Michael Hutchence /no zdecydowanie lepiej.../). Nawet usiłowałam zapoznać się z dorobkiem literackim dwóch pierwszych Panów - z różnym skutkiem, szczerze mówiąc...
Mentalnie szczególnie bliski był mi Krzysztof Kamil - artystyczna dusza, która marzyła o studiach na ASP (tak jak ja) i namiętny wagarowicz nie lubiący chodzić do szkoły (tak jak ja!). Wertowałam jego biografię i zastanawiałam się jakim był człowiekiem.
A co to ma wspólnego z rynkiem nieruchomości? Ano ma :-) Właściciele pewnego przepięknego mieszkania przy ulicy Hołówki na Dolnym Mokotowie w swoim ogłoszeniu wspomnieli iż w ich kamienicy mieszkał kiedyś śp. Krzysztof Kamil.
Wśród masy agentów dzwoniących z propozycją współpracy ja zostałam ochrzczona "panią od urodzin Baczyńskiego" co stało się moją "przepustką" do mieszkania. I tak - dzięki mojemu urodzinowemu powinowactwu z młodym Poetą, miałam zaszczyt i wielką przyjemność zapoznać się z tym niezwykłym mieszkaniem i nawiązać współpracę z Właścicielami. :-)))
Wrażenia w skrócie: przestrzeń, światło, cisza, art deco. I ta łazienka!!!! Szapo ba, naprawdę.
Zdjęcia i opis do obejrzenia tu: http://www.domiporta.pl/details,191,111026729-mieszkanie-Warszawa.asp

środa, 13 stycznia 2010

Dziecięce marzenia

Jako dziecko marzyłam żeby mieszkać na Starówce. Była dla mnie taka magiczna. Z domkami jak z bajki i niezwykłym klimatem. Mieszkania na Starówce są drogie ale ostatnio pojawiło się coś na co teoretycznie byłoby mnie stać (gdyby nie kredyt na mieszkanie przy ukochanej Racławickiej....). Małe ale zgrabne i bardzo wysokie mieszkanie z oknami (oryginalnymi skrzynkowymi!) na Skwer Hoovera. To jedna z tych cudnych przytulonych do siebie kamieniczek z wejściami od ul. Koziej. Ech... rozmarzyłam się...

Tak to z tymi mieszkaniami jest, że najczęściej mają być czymś dużo więcej niż tylko dachem nad głową. Kiedy już się wydaje te kosmiczne pieniądze chciałoby się, żeby mieszkanie trafiało w to, co człowiekowi w duszy siedzi (często jeszcze od dziecka ;-). I czasami są to - z perspektywy racjonalnie myślącego inwestora, który bierze wszystko na zimno - wybory irracjonalne. Czasami poszukujący mieszkania jest w stanie zrezygnować z kilku punktów ze swojej "sztywnej" listy, bo dojrzał w mieszkaniu to "coś". Moje zadanie w tym wszystkim? Wczuć się w klienta i jego potrzeby, zestroić i pokazać mieszkanie, w którym to "coś" dojrzy. Jak dotąd wychodzi mi to całkiem nieźle. :-)

Więcej info o mieszkaniu na Krakowskim: http://www.domiporta.pl/details,191,110863997-mieszkanie-Warszawa.asp

wtorek, 12 stycznia 2010

Więcej o potencjale...

Właścicielkę mieszkania przy Żelaznej nieco zaskoczył mój zachwyt nad klatką schodową. Ewidentnie wymaga remontu i generalnie na razie straszy (klatka, nie właścicielka ;-). Ale od czego wyobraźnia architekta...
Dzięki tejże zobaczyłam kiedyś potencjał w tym:






Po zaangażowaniu wyobraźni, życiowej energii i pożyczonych środków finansowych wyszło to:





czyli modne miejsce na Racławickiej (eh, ten Mokotów ;-) www.yogamedica.pl

Wirtualna wizyta: http://www.domoklik.pl/virtualtour.php?vt=domoklik_73

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Z potencjałem

Tak jakoś mam, że jak powiem, że nigdy czegoś nie zrobię robię to niedługo potem. Zaproszona do współpracy zawędrowałam ostatnio na Nowolipki. Żelazna róg Nowolipie konkretnie. Idąc chodnikiem przeszłam po wmurowanej weń tablicy upamiętniającej Getto. I co? I da się mieszkać! Mieszkanie ciekawe i idealnie ciche (a Al. Solidarności tuż, tuż...). Kamienica przedwojenna, po dokończeniu remontu będzie cacuszkiem (ach ta obszerna klatka schodowa na planie ośmiokąta! i z windą!). Cena zacna. Generalnie gratka dla amatora kamienic i... okazji inwestycyjnych. :-)
A skąd zmiana zdania na temat "zamieszkiwalności" tego terenu? Myślałam o tym sporo po wyjściu z mieszkania. Może to sąsiedztwo szpitala położniczego św. Zofii zmienia energię tego miejsca...

Więcej szczegółów: http://www.domiporta.pl/details,191,110967201-mieszkanie-Warszawa.asp