Jako dziecko marzyłam żeby mieszkać na Starówce. Była dla mnie taka magiczna. Z domkami jak z bajki i niezwykłym klimatem. Mieszkania na Starówce są drogie ale ostatnio pojawiło się coś na co teoretycznie byłoby mnie stać (gdyby nie kredyt na mieszkanie przy ukochanej Racławickiej....). Małe ale zgrabne i bardzo wysokie mieszkanie z oknami (oryginalnymi skrzynkowymi!) na Skwer Hoovera. To jedna z tych cudnych przytulonych do siebie kamieniczek z wejściami od ul. Koziej. Ech... rozmarzyłam się...
Tak to z tymi mieszkaniami jest, że najczęściej mają być czymś dużo więcej niż tylko dachem nad głową. Kiedy już się wydaje te kosmiczne pieniądze chciałoby się, żeby mieszkanie trafiało w to, co człowiekowi w duszy siedzi (często jeszcze od dziecka ;-). I czasami są to - z perspektywy racjonalnie myślącego inwestora, który bierze wszystko na zimno - wybory irracjonalne. Czasami poszukujący mieszkania jest w stanie zrezygnować z kilku punktów ze swojej "sztywnej" listy, bo dojrzał w mieszkaniu to "coś". Moje zadanie w tym wszystkim? Wczuć się w klienta i jego potrzeby, zestroić i pokazać mieszkanie, w którym to "coś" dojrzy. Jak dotąd wychodzi mi to całkiem nieźle. :-)
Więcej info o mieszkaniu na Krakowskim: http://www.domiporta.pl/details,191,110863997-mieszkanie-Warszawa.asp
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz