Różne fragmenty Warszawy wzbudzają we mnie różne emocje. Na przykład kwadrat Andersa-Al.Solidarności-Okopowa-Stawki jest dla mnie "martwy". I nie wiem na ile ma to związek z Gettem, które tu istniało a na ile z dziwnymi powojennymi budynkami i monumentalną, socjalistyczną urbanistyką... (monumentalizm w stylu modernistycznym jak na przykład budynek Muzeum Narodowego dla odmiany bardzo mnie "bierze"). W każdym razie nie mogłabym tam mieszkać (w czym nie jestem odosobniona - wiele osób zastrzega, że nie chce mieszkać na terenie dawnego Getta), do głowy by mi też nie przyszło otwieranie jakiegokolwiek "biznesu". No nie czuję i już...
Długie lata marzyłam o mieszkaniu na Starym Żoliborzu - klimatycznym, przytulnym i jakimś takim... artystycznym. Od kiedy jednak zamieszkałam na Mokotowie - wsiąkłam w Mokotów bez reszty. Mokotów jest silny i dystyngowany. Podobno najdłużej żyjący Warszawiacy to ci mieszkający na Mokotowie...
Na Mokotowie uwielbiam szczególnie kwadrat Woronicza-Niepodległości-Racławicka-Puławska. W trakcie spacerów w czasie wolnym i marszów w godzinach pracy z rozmarzeniem spoglądam w stronę willowych budynków. Ehhh... zamieszkać w jednym z nich...
Na dom nigdy nie będzie mnie stać (chociaż...nigdy nie można mówić nigdy ;-) ale... jest tu mieszkanie w zasięgu finansowych możliwości przedstawiciela klasy średniej (której podobno u nas nie ma ;-). Naruszewicza/Tyniecka. Lokalizacja - marzenie! Święty spokój wśród starodrzewia a do metra i Puławskiej rzut beretem. Szczegóły: http://www.domiporta.pl/details,191,110967198-mieszkanie-Warszawa.asp
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz