
Gdy patrzę w lustro w takim przybytku twarz mi się uśmiecha. Ale niekiedy nadmiernie pracowita pamięć przywodzi na myśl wspomnienie innej toalety. Toalety jak z koszmaru. Zielone, zimne światło, które bezlitośnie pokazywało każdy kawałek meszku na twarzy i pozostałości po wyprysku sprzed pięciu lat. Brrr. Nieważne gdzie. Never-ever.
Światło jest ważne. Nie cierpię światła górnego. A w miejscach gdzie się jada, wydala czy zespala z drugim człowiekiem (a także ćwiczy - ale o tym dalej) akceptuję tylko światło przyćmione - zmysłowe i intymne.
Kiedy projektowałam wnętrza Pracowni Dobrego Zdrowia(www.yogamedica.pl) celowo wybrałam ciemną kolorystykę ścian i ciepłe w barwie światło. Nie ma nic gorszego niż widok własnego (i cudzego - jestem estetką) ciała zaróżowionego od ćwiczeń w blasku zimnych lamp odbitym od zimnych ścian. Brr nr 2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz